
Udar zabrał to co tak ciężko wypracowaliśmy.
Wesprzyj Piotrusia
Mój syn od urodzenia zmaga się z bardzo poważnymi problemami zdrowotnymi. Ma zdiagnozowane mózgowe porażenie dziecięce w postaci dyskinetycznej, dystonię prawej kończyny dolnej, epilepsję, niepełnosprawność ruchową, niepełnosprawność intelektualną w stopniu lekkim, a także poważne wady wzroku – astygmatyzm i zez rozbieżny, który w październiku będzie operowany.
Piotruś cierpi też na zaburzenia równowagi i dyskinezy, ma trudności z koordynacją ruchową i planowaniem działań. Wejście po schodach to dla niego wyzwanie, a proste czynności wymagają ogromnego wysiłku i pomocy z zewnątrz.
Do tego wszystkiego dochodzą zaburzenia mowy. Piotruś mówi bardzo niewyraźnie, jego słownictwo jest mocno ograniczone. Wypowiedzi są często mechaniczne, pozbawione emocji i sensu. Jakby mówił automatem, bez świadomości tego, co chce przekazać. Bardzo trudno nawiązać z nim logiczny kontakt. Wciąż wkłada ręce do buzi i chowa głowę pod siebie.
Niestety w szkole sobie nie radzi. Nie zna cyfr ani liter, nie potrafi czytać, nie umie pisać. Nie potrafi dodawać ani odejmować, mimo wielu powtórzeń i nauki na konkretach. Często mam wrażenie, że jest z nami fizycznie, ale jego umysł jakby funkcjonował obok w swoim świecie.
mimo tych wszystkich trudności walczyliśmy. Rehabilitowaliśmy się od lat, uczestniczyliśmy w terapiach, Piotruś robił małe postępy, ale one były. Zaczynał mówić coraz lepiej, poruszał się z trudem, ale samodzielnie. Miał swoje tempo, swój świat, ale był z nami.
Aż w maju wydarzyło się coś, co zabrało wszystko, co udało się wypracować.
Udar. Cichy, niespodziewany, brutalny. Po nim wszystko się posypało.
Syn przestał chodzić tak, jak wcześniej. Jego lewa noga bardzo się wykrzywia i zamiast ją podnosić, szura nią po podłodze. Przy próbie wstawania wygina się, robi tzw. koci grzbiet, ale nie potrafi się podnieść, zatacza się, traci równowagę. Prawa ręka przestała współpracować, nie może jej swobodnie używać. Mowa się cofnęła – teraz mówi od rzeczy, nieskładnie, jakby jego słowa były pustym dźwiękiem.
Codzienność stała się jeszcze trudniejsza. Zniknęła ta iskierka, która jeszcze niedawno dawała nadzieję.
W tej chwili Piotrek potrzebuje intensywnej rehabilitacji neurologicznej, terapii logopedycznej, wsparcia psychologicznego, specjalistycznego sprzętu oraz turnusów. Ja, jako mama robię wszystko, co mogę, ale koszty są ogromne. Leczenie, dojazdy, zajęcia, sprzęty, to wszystko przerasta moje możliwości.
Z całego serca dziękuję za każde wsparcie.
Paulina, mama Piotrusia