Co odczuwa mama, gdy jej mały synek z poważną wadą serca i jednym płucem traci oddech? Jakie myśli nurtują w jej sercu, gdy nowy rok, z którym każdy wiąże nadzieję na lepszy czas, rozpoczyna się od pobytu dziecka w szpitalu? Bo przecież tylko tu można stoczyć kolejną batalię o życie Filipa.
Mamy sezon infekcji. Kaszlemy, kichamy, szaleje grypa i inne paskudne wirusy. Dla dziecka żyjącego z połową serduszka i jednym płucem atak takiego chorobowego wirusa może oznaczać wyrok. W środę po Nowym Roku Filip trafia do warszawskiego szpitala przy Żwirki i Wigury. Z wysoką gorączką, wymiotami i chorobliwą sennością. Leje się przez ręce. Wirus, który go zaatakował, odbiera mu oddech, odbiera mu życie. Saturacja spada do 49%.
Ile wynosi wartość krytyczna saturacji? Kiedy saturacja osiąga wartość poniżej 70%, można powiedzieć, że jest to saturacja zagrażająca życiu. Tak niski poziom utlenowania krwi może bowiem prowadzić do poważnych uszkodzeń w obrębie układu nerwowego oraz układu krążenia i w konsekwencji – doprowadzić do śmierci pacjenta.
Saturacja Filipa spada do 49%. Bez maski tlenowej nie daje rady. Szybka interwencja lekarzy w szpitalu dziecięcym, którzy wiedzą z jak trudnym pacjentem mają do czynienia, to autentyczna walka o jego życie.
Rodzice Filipka dzień i noc czuwają przy łóżku chłopca. Z niepokojem śledzą wskazania monitora. Walka jest dramatyczna i trwa przez kilka dni.
Gdy wreszcie następuje poprawa, lekarze podejmują próbę odłączenia chłopca od tlenu. Ale po drobnym nawet wysiłku, dotlenienie znowu leci w dół na łeb, na szyję. Usta Filipka sinieją, na policzkach pojawiają się fioletowe żyłki, aparatura pokazuje niskie wartości saturacji, dziecko słabnie.
W weekend – znowu wielkie czuwanie i lęk o to, czy uda się zwalczyć infekcję. Czy Filip odzyska możliwość samodzielnego oddychania? Czy jego organizm tym razem da radę?
Wreszcie w niedzielę pierwsza dobra wiadomość: Filipek jest odłączony od tlenu, jego jedyne płuco podjęło samodzielną pracę. Jeśli ten stan się utrzyma, może niebawem uda się wrócić do domu. Udaje się! W poniedziałek Filip wychodzi ze szpitala. Jest jeszcze bardzo słaby, ale saturacja powróciła do normy. Do końca tygodnia będzie trwała kuracja antybiotykowa, by pozbyć się kaszlu i kataru.
Ogromna wdzięczność dla całego zespołu medycznego szpitala dziecięcego WUM przy ul. Żwirki i Wigury.
I apel Mamy: „Kochani, lekarze zrobili wszystko, by stan Filipa się poprawił. Udało się to na tyle, że jesteśmy już szczęśliwie w domu. Ale stan mojego synka jest nadal bardzo ciężki. Trudno już zliczyć nasze pobyty w szpitalu. Dlatego nie pozostaje mi nic innego, jak prosić Was o pomoc. Za każdym razem wspólnie z lekarzami robimy wszystko, żeby nie doszło do najgorszego. Bo życie Filipa z wadą serca jest w każdej chwili zagrożone i infekcje jak ta, która dopadła teraz naszego synka, może skończyć się tragedią.
Filip potrzebuje leków kardiologicznych, neurologicznych, zapewnienia odpowiedniej diety niskotłuszczowej i bogatobiałkowej, hipoterapii i rehabilitacji.
Potrzebujemy z Waszej strony natychmiastowej pomocy! Za każdy Wasz dar serca ofiarowany dla serca i oddechu naszego synka stokroć dziękujemy!